Garncarstwo czyli garniec na łyżniku
Rozwój garncarstwa na Kurpiach był związany przede wszystkim z zapotrzebowaniem rynku lokalnego. A było ono duże, ponieważ Puszcza odizolowana była od reszty kraju szczególnymi warunkami geograficznymi. Naczynia malowane stanowiły wyłącznie ozdobę izby i ustawiane były na półce zwanej „łyżnikiem”.
Puszcza odizolowana była od reszty kraju szczególnymi warunkami geograficznymi. Komunikacja ze światem zewnętrznym była przez większą część roku bardzo utrudniona Z uwagi jednak na trudne warunki, głównie brak miejscowego surowca, garncarstwo nie rozwinęło się tak, jak inne rzemiosła, a naczynia gliniane zawsze były w wielkiej cenie. Wykonywano głównie wyroby użytkowe, przy czym bardzo dbano o ich piękny kształt i zdobienia. Nawet tych najprostszych i najskromniejszych naczyń glinianych używano jedynie od święta. Naczynia malowane stanowiły wyłącznie ozdobę izby i ustawiane były na półce zwanej „łyżnikiem” - małej półeczce na łyżki i ozdobne naczynia ceramiczne. Ich ilość świadczyła o zamożności domu.
Garncarze skupiali się głównie w dwóch cechach: w Łomży i Ostrołęce.
Po ostatniej wojnie garncarstwo na Kurpiach niemal zanikło. Przyczyną tego były bardzo ograniczone zasoby surowca. Obecnie najprawdopodobniej funkcjonuje już tylko jeden warsztat garncarski Tadeusza Suplickiego w Pułtusku.
Obecnie tylko jeden twórca ludowy wykonuje nadal ten zawód. Jest to
Tadeusz Suplicki ul. 3 Maja 25/8, 06 – 100 Pułtusk tel. (023) 692 90 84