Jak Pastorczyk Małgosi Bartniczanki bronił.
„Z opowiadań starego skrzypka”
Pytano po wielekroć starego skrzypka Pastorczyka, dlaczego jego skrzypki są takie „pokaleczone”?
Zawsze wtedy odpowiadał:
- Długoby gadać, ale powiadam wam, że one są takie poszczypane od bójek.
- Toście skrzypkami się bili? – dopytywał zwykle rozmówca.
I Pastorczyk zaczynał wtedy zwykle swoją opowieść.
Pewnego razu dał po głowie skrzypkami żandarmowi, który przyszedł na zabawę i upił się. Żandarm ten najpierw skakał kozaka, co już samo w sobie mocno rozsierdziło rdzennego Kurpia. Następnie – o zgrozo – zaczął zaczepiać panny „po rusku”. Pastorczyk nie wytrzymał w końcu, kiedy nieproszony gość zaczął zalecać się do Małgosi Bartniczanki, którą sobie dawniej upodobał. Gdyby nie to, że żandarmowi dano napić się jeszcze więcej, zapewne awantura byłaby większa. A tak dziewczyna poszła do domu, a Pastorczyk musiał kolejny raz kleić swoje skrzypeczki.