Anegdoty - Waga tytułu
O sprawie sądowej w grodzie łęczyckim
Pewien starosta miał sprawę sądową w grodzie łęczyckim. Ponieważ tego dnia sądzono wiele spraw, a staroście nie chciało się czekać na swoją kolej w sądzie, więc postanowił udać się do karczmy, pozostawiwszy w izbie sądowej swoich rękodajnych aby znać mu dali o rozpoczęciu sprawy. Mieli też polecenie uważać, aby woźny sądowy, wywołując sprawę, nie uchybił przypadkiem honorowi pana starosty przez użycie nieodpowiedniej tytulatury. Gdy nadszedł krytyczny moment, woźny krzyknął: - Ślachetny panie starosto (tu wymienił nazwisko), stawaj do prawa! Na to jeden ze sług starościńskich: - Nie „Ślachetny” masz mówić, ale „urodzony”! Woźny się poprawił: - Nie Ślachetny, ale urodzony panie, stawaj do prawa! W tym momencie oburzył się drugi sługa starościński: - Nie „Urodzony”, bodaj cię zabito, ale „wielmożny”!!! Zbity z tropu woźny „poprawił się” jeszcze lepiej: - Nie Ślachetny, ani urodzony, ale wielmożny panie starosto, bywaj do prawa!