Zabobony, miłość i śmierć - o Zygmuncie Auguście
Ostatni romans ostatniego z Jagiellonów
Niesforne dziewczę i sprytny pokojowiec
Młodziutka Basieńka Giżanka była dziewczęciem niezwykłej urody i niezmiernie wybuchowego temperamentu. Matka, wdowa po zamożnym mieszczaninie warszawskim Gizie, nie mogąc poradzić sobie z jej wychowaniem, oddała dziewczynę pod opiekę do klasztoru panien bernardynek. Wścibscy historycy ustalili zresztą później, że Basia przyszła na świat zbyt późno, aby mogła być rzeczywistą córką sławetnego Gizy. Na niewiele jednak zdały się zabiegi matki. Za pośrednictwem żydowskiego kupca zaczął Basię odwiedzać w klasztorze pokojowiec królewski, Mikołaj Mniszech. Przychodził w kobiecym przebraniu, mieniąc się Marią Opacką, kuzynką Basieńki. Imć Mikołaj szybko spostrzegł nadzwyczajne podobieństwo dziewczyny do zmarłej królowej, Barbary Radziwiłłówny i wraz z bratem Jerzym postanowili podsunąć ją królowi. Obaj panowie umyślili sobie zorganizowanie królowi wielkiej sceny wywołania ducha zmarłej.
Tajemnicza zjawa
Był początek stycznia roku 1569. Noc była wietrzna, o szyby Zamku Warszawskiego zacinał padający śnieg z deszczem. W wybitej kirem komnacie, do której wprowadzili króla, paliła się tylko jedna świeca. Obecny był sprowadzony z Niemiec przez księdza Franciszka Krasińskiego czarnoksiężnik Twardowski, postać jak najbardziej realna – w rzeczywistości nazywał sie Dhur. Osnuł króla kadzidlanym dymem. O północy w tym nieziemskim otoczeniu zamajaczyła przez moment, jakby w oddali, kobieca postać. Król zasłabł, trzeba było wołać lekarzy. Ale to zaledwie początek ostatniego romansu Zygmunta Augusta… Niestety historia pomija milczeniem sposób przedstawienia królowi żywej Barbary Giżanki. Wiadomo natomiast, że zdołała ona wyprzeć z jego serca i łoża wszystkie „sokoły“, a dokładnie po dziewięciu miesiącach od owej pamiętnej nocy na zamku urodziła córkę. Król był szczęśliwy – nareszcie był ojcem. Obdarował swoją Basię wielką sumą pieniędzy i wspaniałym pałacem, ona jednak nadal mieszkała na zamku, co szalenie irytowało Annę Jagiellonkę.
Niedoszły mezalians
W lutym 1572 roku zmarła królowa Katarzyna. Zygmunt August znowu mógł rozejrzeć się za prawowitą małżonką. Pomiędzy wieloma wysoko urodzonymi kandydatkami znalazła się Basia Giżanka i… była dla starzejącego się króla bez wątpienia najważniejsza. Przygotowania do ślubu z nią czynił tak jawnie, że wywołało to wielkie oburzenie szlachty i magnaterii. Z czasem przerodziło się ono w spisek mający na celu porwanie Basi. Ostrzeżony przez zaufanych, król ukrył Barbarę z dzieckiem w bezpiecznym miejscu, po czym kończył przygotowania do ślubu, w całkowitej już tajemnicy przed senatorami. Z początkiem lipca 1572 roku udał się Zygmunt do Knyszyna, gdzie miała odbyć się uroczystość zaślubin. Tam jednak poczuł się gorzej, a w nocy z 6 na 7 lipca zmarł. I tym sposobem nie doszło do największego chyba mezaliansu w historii Polski… Ale piękna Basia, spragniona zaszczytów i pieniędzy i tak osiągnęła swój cel. W rok po śmierci króla, nobilitowana przez niego, wyszła za mąż za kniazia Michała Woronieckiego, siostrzeńca prymasa Uchańskiego. I więcej historia już o niej nie mówi…